czwartek, 10 grudnia 2009

Spotkanie XXXVIII – Tokio megalopolis

Na ostatnim w tym roku spotkaniu, Natalia Schiller podzieliła się z nami swoimi wrażeniami z pobytu w Tokio.

Metropolia ta jedynie w niewielkim stopniu przypomina miasta europejskie i przybywszy tam, człowiek z zachodu powinien najlepiej zapomnieć o swoich wcześniejszych doświadczeniach przestrzeni miejskiej.

Tokio nie ma centrum. Złożone jest z wielu dzielnic o zróżnicowanym charakterze, skupionych wokół stacji metra i każda z tych części miasta ma swoje własne mikro-centrum oraz peryferia. Wszystkie te dzielnice łączy niewiarygodnie gęsta sieć kolei podmiejskiej, która umożliwia szybkie i efektywne poruszanie się po całej metropolii. Poruszanie się samochodem po zatłoczonym Tokio jest niemal niemożliwe, to też ulice zdominowane są przez przechodniów.



Nasze największe zdumienia wzbudził tokijski sposób adresowania domów. Dzielnice dzielą się na sektory o różnych nazwach a numery nadawane są budynkom zgodnie z kolejnością ich wznoszenia – nietrudno to sobie wyobrazić, ale co ma powiedzieć ktoś, kto usiłuje odnaleźć w gigantycznym Tokio konkretne miejsce? Dlatego właśnie od znajomego Tokijczyka wraz z zaproszeniem dostaje się zazwyczaj nie wizytówkę z adresem, ale mapkę z naszkicowaną drogą do jego domu.

Z jednej strony Tokio jest miastem w którym panuje imponujący porządek. Każda dzielnica jest inaczej wyspecjalizowana: Shinjuku jest dzielnicą zdominowaną przez wielkie korporacje, w Ginzie znajdują się ekskluzywne sklepy i popularne szlaki spacerowe, Roppongi to dzielnica rozrywki i wielkich centrów handlowych.



Z drugiej strony zdumiewające są kontrasty panujące w tym ogromnym mieście: Kabuki-ko, miejsce w którym za dnia bawi się młodzież, w nocy zmienia się w Dzielnicę Czerwonych Świateł. Obok młodych, skupionych na pracy karierowiczów i uciekających przed dorosłością infantylnych kobiet, żyją także przywiązani do tradycji Japończycy – silni ojcowie rodzin oraz ich posłuszne i usłużne żony. Między zimnymi wieżowcami ze stali i szkła, w pełnych zieleni ogrodach stoją skromne świątynie shintō. Ci sami ludzie, którzy kilka razy w roku wymieniają swoje sprzęty elektroniczne na najnowsze, kultywują dawne tradycje i wierzenia.



Ten, kto sadzi, że konwencja w Japonii reguluje jedynie sferę komunikacji międzyludzkiej jest w błędzie. Skonwencjalizowany jest tam nawet sposób segregowania odpadków, a przed skorzystaniem z toalety wypada zapoznać się z instrukcją obsługi sedesu (!).

Nasze spotkanie zakończyła wymiana osobistych impresji na temat Japońskich zwyczajów. Oto kilka rad, z którymi każdy, kto wybiera się do Japonii powinien się zapoznać:
– w towarzystwie nie wolno samemu nalewać sobie alkoholu;
– wizytówkę odbiera się obiema rękami i pod żadnym pozorem nie należy jej chować w tylnej kieszeni spodni;
– nie wolno wbijać pałeczek w ryż ani podawać sobie jedzenia z pałeczki do pałeczki (gesty te zarezerwowane są dla obrzędów pogrzebowych).

Tych którzy już żałują, że przegapili nasze spotkanie, dobiję informacją, że tym razem, oprócz herbaty, spożywaliśmy wyśmienite świąteczne pierniczki przygotowane własnoręcznie przez Gosię Hornung. Na pocieszenie dodam jednak, że było to dopiero pierwsze spośród kilku zaplanowanych na ten rok akademicki spotkań poświęconych kulturze Japonii.

Wszystkie ilustrujące niniejszy tekst zdjęcia pochodzą z prywatnych zbiorów Natalii Schiller.

Sprawozdanie przygotowała: Agata Grykien.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz