piątek, 20 marca 2009

Spotkanie XXXI – Modernizm – nieskończony projekt

Podczas ostatniego spotkania koła, zastanawialiśmy się nad złożonością problematyki dotyczącej modernizmu oraz licznymi definicjami samego pojęcia. Przedyskutowaliśmy słynny projekt nowoczesności Jurgena Habermasa, sięgnęliśmy do rozpoznań Jaussa i Shepparda, wreszcie podparliśmy się syntetyzującą myślą Ryszarda Nycza. Tak uzbrojeni teoretycznie starliśmy się z koncepcją postulowaną przez Włodzimierza Boleckiego, którego propozycje omawialiśmy długo i bardzo zaciekle.

Mieliśmy też przyjemność posłuchania przewodniczącej zaprzyjaźnionego Międzywydziałowego Koła Naukowego Teoretyków Kultury Uniwersytetu Łódzkiego, Patrycji Kruczkowskiej. Patrycja opowiedziała nam o niezwykle ambitnym projekcie Koła, którego dwuletnia praca ujrzała właśnie światło dzienne w postaci książki Rekonfiguracje modernizmu. Nowoczesność i kultura popularna pod redakcją Tomasza Majewskiego, która dopiero co się ukazała i zbiera same entuzjastyczne recenzje.

Ci, którzy po naszym spotkaniu oczekiwali ostatecznego wyjaśnienia, czym jest modernizm, mogli poczuć się zawiedzeni, myślę jednak, że udało nam się przeczuć i w pewien sposób oddać wieloznaczność tego absolutnie podstawowego pojęcia, pod którym kryć się może tak wiele, że prawie wszystko.

Spotkanie prowadziła Magda Drabikowska.

Wykorzystane teksty teoretyczne:
ℑ Włodzimierz Bolecki, Doświadczenie i modernizm, [w:] http://www.bolecki.eu/images/pdf/dosw-mod.pdf
ℑ Tegoż, Modernizm w literaturze polskiej…, [w:] http://www.bolecki.eu/images/pdf/modernizm.pdf
ℑ Tegoż, Od "postmodernizmu" do "modernizmu"…, [w:] http://www.bolecki.eu/images/pdf/wat-od-do.pdf
ℑ H. R. Jauss, Proces literacki modernizmu od Rousseau do Adorna, przeł. P. Bukowski, [w:] Odkrywanie modernizmu, red. R. Nycz, Kraków 2004, s. 21-59.
ℑ R. Sheppard, Problematyka modernizmu europejskiego, przeł. P. Wawrzyszko, [w:] Odkrywanie modernizmu, red. R. Nycz, Kraków 2004, s. 71-140.
ℑ J. Habermas, Modernizm – niedokończony projekt, przeł M. Łukaszewicz, [w:] Postmodernizm. Antologia przekładów, pod red. R. Nycza, Kraków 1997, s. 25-46.

piątek, 6 marca 2009

Spotkanie XXX – Ciekawy przypadek Benjamina Buttona według Fitzgeralda i Finchera

Podobno Francis Scott Fitzgerald miał kiedyś sarkastycznie stwierdzić, że oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie.

Przyjmując dany sąd, zawsze autoironiczni KNAL-owcy podczas ostatniego spotkania analizowali dwa, jak się okazało, krańcowo odmienne ideologicznie teksty kultury.

Intrygujące, że było to mało popularne opowiadanie Fitzgeralda z 1922 roku pt. Ciekawy przypadek Benjamina Buttona oraz jego dużo bardziej popularna ekranizacja, czyli film Davida Fischera z roku 2008 pod tym samym tytułem.

Co może tak mocno różnić pierwowzór literacki od filmowej adaptacji? Prawie wszystko.

Zauważyliśmy, że opowiadanie Fitzgeralda jest swoistą satyrą na brak tolerancyjności dla odmienności, będący wynikiem ciasnoty horyzontów nowoczesnego mieszczaństwa. Tytułowy Benjamin Button, człowiek, który rodzi się starcem, jest przedmiotem szykan ze strony rodziny i społeczeństwa. By zamaskować jego odmienność, rodzina nakazuje mu charakteryzować się niby aktorowi w teatrze. Szybko zostaje ożeniony, ponieważ, jak się powszechnie uznano, ożenek jest w stanie uleczyć najpoważniejsze nawet dewiacje. Co więcej – wielokrotnie w tekście pojawia się sugestia ze strony bohaterów, że niecodzienna ułomność Benjamina to nic innego, jak tylko świadectwo jego złośliwości. Wiadomo – gdyby się postarał, byłby jak inni. Odstaje – a zatem to jego wina. Szczególnym przykładem Fitzgeraldowskiej ironii jest pokazanie potępienia przez mieszczan związku młodej kobiety z rzekomo starym bohaterem. Po latach, dzieci „sprawiedliwych” z równa pasją skrytykują związek młodniejącego Benjamina ze starą kobietą.

Film Fischera jest pozbawiony ostrego zacięcia satyrycznego, choć nie brak w nim dystansu i autoironii. Obraz wpisuje się jednak we współczesny dyskurs tolerancji jako uznania dla różnorodności i spełnia – według niektórych aż za bardzo – kryteria political correctness. U Fischera porzucony przez ojca Benjamin jest darem bożym dla murzyńskiej (afroamerykańskiej ;) ) opiekunki pracującej w domu starców. Jako młody-stary znajduje zatem idealne miejsce na rozwój. Filmowi bohaterowie uznają jego odrębność za dar i błogosławieństwo, sami zresztą podpadają pod rozmaicie rozumianą kategorię Innego.

Zwróciliśmy też uwagę na symboliczne umieszczenie akcji w Nowym Orleanie, nad który nadciąga śmiercionośny huragan Karina. Opowiadana historia jest retrospekcją, dzięki której widz wiąże życie Benjamina z przebogatą i przedziwną kreolską kulturą Południa, która, jak każdy wybryk natury czy kultury, zostaje skazana na nieuchronną zagładę.